Prace dyplomowe

Prace dyplomowe pisane są w celu otrzymania konkretnego tytułu naukowego lub zawodowego. Odpowiednim momentem na prace dyplomowe jest okres tuż przed zakończeniem pewnego etapu nauczania.

Prace dyplomowe śmiało można uznać za podsumowanie tego, co uczniowi lub studentowi nauczył się podczas swojej edukacji. Polsce prace dyplomowe przybierać mogą rożne formy. Na studiach najczęściej spotykamy się pracami licencjackimi, magisterskimi, inżynierskimi czy też rozprawami doktorskimi.

Najczęściej pisanymi są prace licencjackie oraz inżynieryjne. Wszystko dlatego, że w Polsce jest duża liczba studentów. Prace te pisze się już po trzech latach studiów. Większość studentów decyduje się potem jeszcze na napisanie pracy magisterskiej.

Tylko nieliczna część studentów zamierza w przyszłości zająć się pracą doktorską, która uprawnia do posługiwania się tytułem doktora lub doktora habilitowanego. Autorzy wszystkich tych prac mają do pomocy osobę, która nadzoruje przebieg jej powstawania. Mowa jest tutaj o promotorze, który dba o to by tempo pracy oraz jej zawartość była odpowiednia i zgodna z przedstawianym tematem.

Prace dyplomowe muszą być pisane samodzielnie. Na polskich uczelniach już od dawna funkcjonują programy, które mają za zadanie wykrywać wszystkie plagiaty.

Pisanie prac

Pisanie prac rozpoczyna się już przeważnie w liceum, gdzie nauczyciele języka polskiego muszą przygotowywać swoich uczniów do egzaminu maturalnego, który opiera się w dużej mierze na umiejętności przelewania swoich myśli na kartkę papieru poprzez napisania dobrego wypracowania.

Pisanie prac dla wielu uczniów jest bardzo trudnym zadaniem i dlatego też w wielu przypadkach decydują się oni na skorzystanie z pomocy specjalistów, których obowiązkiem jest doradzanie swojemu klientowi, jak praca powinna wyglądać i co powinno się w niej znaleźć. Dzięki ich zaangażowaniu pisanie prac przebiega sprawniej i co więcej uczeń lub student ma pewność, że jego dzieło będzie spełniało wszystkie wymogi i zostanie dobrze przyjęte.

Oczywiście, korzystanie z pomocy specjalistów nie jest zabronione, ale już zlecanie pisania takich prac nie jest dobre z punktu widzenia etycznego. Pisanie prac powinno się odbywać samodzielnie, ponieważ tylko w taki sposób można stwierdzić, czy uczeń posiada wiedzę na dany temat i jest w stanie ją przekazać w postaci dłuższej wypowiedz pisemnej.

Zlecenie napisania pracy może się obrócić przeciwko uczniowi, ponieważ nie będzie on znał do końca tego, co znajduje się w jego pracy. Komisja oceniająca potrafi wyłapać takie zależności. Lepiej więc uważać.

Pisanie prac maturalnych

Pisanie prac maturalnych czeka każdego, kto został dopuszczony do egzaminu dojrzałości. Najważniejsze jest to by pisanie prac maturalnych sprawiło uczniowi przyjemność. Będzie to możliwe w momencie, gdy pisanie prac maturalnych zostanie odpowiednio dobrze przygotowane. Kluczową decyzją jest decyzja o wyborze naszego tematu. Ma ona kolosalny wpływ na każdy etap jej tworzenia.

Odpowiedzialny wybór tematu musi więc być poprzedzony głębokim namysłem. Zły dobór tematu może wpłynąć niekorzystnie na nasz wynik, a w najbardziej drastycznych przypadkach może doprowadzić nawet do oblania egzaminu. Każda szkoła na szczęście nie ogranicza swoim uczniom możliwości wyboru.

Wachlarz tematów jest bardzo szeroki przez co każdy uczeń znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Jeśli mierzymy w najwyższą z możliwych ocen warto jest wybrać temat, który będzie wyróżniał się na tle innych. Wszystko dlatego, że komisja zdecydowanie inaczej podchodzi do tematów, które są charakterystyczne oraz stają się wyzwaniem dla ucznia, który zdecydował się go opracować. Dla samej komisji egzaminacyjnej nowy temat może poszerzyć jej horyzonty. Utarte tematy znane są już na pamięć i nie budzą żadnych większych emocji.

Pisanie prac maturalnych to jeden z kluczowych elementów przygotowań do matury, który wymaga od uczniów nie tylko znajomości materiału, ale również umiejętności analitycznego myślenia, formułowania wypowiedzi i organizowania treści w sposób logiczny i spójny. W tym artykule omówię, jak skutecznie przygotować się do pisania pracy maturalnej, jakie umiejętności są niezbędne oraz jakie błędy należy unikać, aby uzyskać jak najlepszy wynik.

Praca maturalna, szczególnie w zakresie języka polskiego, może przybierać różne formy, zależnie od wymagań egzaminacyjnych. W przypadku matury ustnej z języka polskiego uczniowie często przygotowują prezentacje na temat wybranego zagadnienia, podczas gdy matura pisemna koncentruje się na analizie tekstu literackiego lub nieliterackiego, a także na eseju dotyczącym określonego tematu. Kluczowym elementem pracy maturalnej jest odpowiednia struktura, której elementy uczniowie powinni znać i umiejętnie stosować.

Podstawą każdej pracy maturalnej jest teza, która stanowi punkt wyjścia do dalszej analizy. Teza powinna być jasno sformułowana, jednoznaczna i dobrze określać cel pracy. Dobrze postawiona teza pozwala skupić się na istotnych kwestiach i ułatwia wyciąganie wniosków. W przypadku eseju maturalnego uczniowie muszą pamiętać, aby teza była nie tylko trafna, ale także argumentowana, czyli poparta dowodami i przykładami. Niezbędne jest przy tym oparcie się na źródłach — zarówno literackich, jak i pozaliterackich, w zależności od tematu pracy.

Kolejnym ważnym elementem pracy maturalnej jest analiza tekstu. W przypadku analizy literackiej uczniowie powinni zwrócić szczególną uwagę na kontekst dzieła, jego strukturę, użyte środki stylistyczne oraz sposób przedstawienia bohaterów i problematyki. Ważnym krokiem jest również wyciąganie wniosków na podstawie analizy, które będą służyć jako fundamenty do dalszej argumentacji. W pracy maturalnej zawsze warto wskazać na konkretne przykłady z tekstu, które będą ilustrować postawione tezy.

Nie mniej istotne jest, aby praca była dobrze zorganizowana. Wstęp, rozwinięcie oraz zakończenie to podstawowe elementy strukturalne pracy maturalnej. Wstęp powinien wprowadzać w temat i przedstawiać ogólne założenia pracy. W rozwinięciu powinny znajdować się szczegółowe analizy, argumenty i przykłady. Zakończenie powinno natomiast podsumować wszystkie przedstawione tezy oraz odpowiedzieć na pytanie postawione na początku. Ważne, aby zakończenie było klarowne, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do stanowiska autora.

Pisząc pracę maturalną, warto pamiętać o zachowaniu spójności całej wypowiedzi. Każda część pracy musi być ze sobą logicznie powiązana, a przeskoki między poszczególnymi zagadnieniami powinny być płynne. Unikanie chaotycznych przejść pomoże utrzymać koncentrację czytelnika na głównym wątku pracy. Istotnym aspektem jest również poprawność językowa i stylistyczna. Błędy językowe mogą skutkować obniżeniem oceny, dlatego warto poświęcić czas na dokładną korektę pracy przed jej oddaniem.

Jednym z wyzwań podczas pisania pracy maturalnej jest umiejętność przedstawiania swoich myśli w sposób przejrzysty i zwięzły. Długie, rozwlekłe zdania mogą wprowadzać zamieszanie, dlatego ważne jest, aby każde zdanie miało jasny sens i służyło wyjaśnieniu prezentowanej myśli. Należy pamiętać, że matura to egzamin, który sprawdza umiejętności nie tylko w zakresie wiedzy merytorycznej, ale również w zakresie umiejętności komunikacyjnych.

Pisanie pracy maturalnej to proces, który wymaga dużej staranności i przygotowania. Ważne jest, aby uczniowie dobrze rozumieli temat, potrafili formułować tezy i argumentować swoje stanowisko, a także dbali o strukturę oraz poprawność językową. Praca maturalna to nie tylko sprawdzian wiedzy, ale także umiejętności organizowania myśli i komunikowania ich w sposób jasny i przekonujący. Odpowiednie przygotowanie pozwala nie tylko osiągnąć wysokie wyniki na maturze, ale również wykształcić cenne umiejętności, które przydadzą się w dalszym życiu akademickim i zawodowym.

Oczywiście, na koniec to Wy piszecie prace maturalne – my tylko pomagamy w procesie nauki. Skutecznie nauczymy Was pisać prace maturalne.

Prezentacje maturalne

Prezentacje maturalne z języka polskiego trzeba zacząć od wybrania dobrego tematu. Jego dobór jest bardzo ważny, ponieważ lepiej oceniane są te prezentacje maturalne, które są wygłaszane przez ucznia, który naprawdę się nimi interesuje.

Trzeba pamiętać, że prezentacje maturalne uczniowie powinni pisać pod kątem swoich upodobań. Wtedy szansa na maksymalną liczbę punktów zdecydowanie wzrasta. Do każdego tematu trzeba podchodzić indywidualnie, nie można się kierować wtedy utartymi schematami, które mogą się w tym przypadku okazać zawodne.

W powszechnej opinii istnieje pogląd, który mówi, że najlepiej oceniane są te, które ściśle związane są z językiem. Wszystko dlatego, że wymagają one bardziej specjalistycznej wiedzy zakresu języka, o którym niewiele mówi się na lekcjach języka polskiego w liceach. Tematy tego rodzaju są również bardzo ciekawe, ponieważ dają one możliwość bronienia własnego zdania, które może być kwestionowane przez komisję. Warto więc zawczasu przygotować sobie odpowiednie argumenty, które przekonają członków komisji o tym, że dobrze przygotowaliśmy się do swojej prezentacji maturalnej. To zaważy na ocenie, która zostanie nam przyznana.

Prezentacje maturalne stanowią jeden z elementów maturalnego egzaminu ustnego, który wprowadzono w polskim systemie edukacyjnym w ramach reformy matury. Chociaż wymóg przygotowania prezentacji maturalnej odnosi się głównie do matury z języka polskiego, jest to część ogólnych zasad matury, która ma na celu ocenę umiejętności mówienia, analizy, argumentowania oraz organizowania myśli w spójną formę. W niniejszym referacie przedstawię szczegóły dotyczące przygotowania, struktury oraz zasad oceniania prezentacji maturalnych.

1. Cel prezentacji maturalnej

Prezentacje maturalne mają na celu sprawdzenie, jak maturzyści potrafią przygotować i zaprezentować zagadnienie związane z wybranym tematem. Zwykle wybór tematu prezentacji należy do ucznia, choć w przypadku matury z języka polskiego temat jest podany przez komisję. Tematy te często odnoszą się do szeroko pojętej literatury, historii, kultury, a także filozofii, etyki czy zagadnień społecznych.

W ramach prezentacji maturalnej uczeń ma wykazać się umiejętnością:

  • Formułowania myśli w sposób logiczny i spójny.
  • Wykorzystania źródeł – w tym literackich, naukowych czy historycznych.
  • Argumentowania swoich tez i opinii.
  • A także umiejętnością przekonywania słuchaczy oraz odpowiedzi na pytania komisji.

2. Struktura prezentacji maturalnej

Struktura prezentacji maturalnej powinna być przemyślana i klarowna, by umożliwić słuchaczom łatwe śledzenie wypowiedzi maturzysty. Zwykle prezentacja składa się z trzech głównych części:

a) Wstęp
Wstęp ma na celu zaprezentowanie tematu oraz ogólnych założeń prezentacji. Uczeń powinien przedstawić, o czym zamierza mówić oraz wskazać główną tezę, którą będzie dowodził w dalszej części wypowiedzi. Warto, by we wstępie zawrzeć krótkie wprowadzenie do kontekstu tematu.

b) Część główna
To serce prezentacji, w której uczeń rozwija swoje argumenty, przedstawia analizy i zestawia odpowiednie materiały. Część ta powinna być logicznie uporządkowana, z wyraźnym podziałem na kolejne zagadnienia. Należy unikać chaotycznych przeskoków między wątkami i skupić się na jasnym przedstawieniu argumentów na poparcie własnej tezy. Często w tej części prezentacji uczniowie przywołują przykłady literackie, kulturowe czy filozoficzne.

c) Zakończenie
Zakończenie to moment podsumowania całej prezentacji. Uczeń powinien w nim przypomnieć główną tezę oraz wnioski, do jakich doszedł. Ważne, by zakończenie miało charakter syntetyczny i wyraźnie zamykało rozważany temat.

3. Przygotowanie prezentacji

Choć temat prezentacji może być szeroki, warto, by uczeń poświęcił czas na dokładne zaplanowanie i zebranie materiałów. Proces przygotowania może wyglądać następująco:

a) Wybór tematu
W przypadku matury z języka polskiego temat może dotyczyć szeroko rozumianej literatury, historii czy kultury, a uczniowie wybierają, w jaki sposób podejdą do analizy zadanego zagadnienia. Warto jednak, by temat był interesujący i odpowiadał zainteresowaniom ucznia.

b) Zbieranie materiałów
Wszystkie prezentacje maturalne powinny opierać się na rzetelnych źródłach, które potwierdzają argumenty. Warto wykorzystać zarówno klasyczne teksty literackie, jak i współczesne interpretacje, analizy oraz badania. Dobór materiałów nie powinien być przypadkowy, lecz ściśle związany z tematem i tezą.

c) Opracowanie planu
Kiedy temat jest już wybrany, a materiały zebrane, warto stworzyć plan prezentacji. Taki plan powinien obejmować kolejność przedstawiania zagadnień oraz sposób wprowadzenia do każdego z nich. To pomoże uniknąć chaosu i umożliwi spójne przekazanie informacji.

d) Ćwiczenia przed wystąpieniem
Choć matura z prezentacją maturalną nie wymaga korzystania z pomocy wizualnych (np. prezentacji multimedialnych), warto wcześniej ćwiczyć, aby wypowiedź była płynna. Przed wystąpieniem warto zaprezentować prezentację przed rodziną lub przyjaciółmi, aby uzyskać cenne uwagi.

4. Zasady oceniania prezentacji

Prezentacja maturalna jest oceniana przez komisję maturalną. Ocenie podlega nie tylko treść, ale i forma wypowiedzi. W szczególności, komisja bierze pod uwagę:

  • Zrozumienie tematu – czy uczeń wykazuje się głęboką analizą zagadnienia, a nie tylko powierzchownym podejściem.
  • Jasność i logiczność argumentów – prezentacja powinna być spójna i zrozumiała, a każde stwierdzenie poparte konkretnymi dowodami.
  • Poprawność językowa i stylistyczna – matura z języka polskiego to także sprawdzenie umiejętności komunikacyjnych, więc prezentacja powinna być napisana poprawnie i wyraźnie.
  • Umiejętność argumentacji – ocenie podlega także sposób, w jaki uczeń prezentuje swoje poglądy i przekonuje komisję do swojej tezy.
  • Sposób prezentacji – choć nie jest to część, która może decydować o ocenie, jednak sposób mówienia, odpowiednia dykcja, ton głosu i postawa ciała mogą wpływać na ogólne wrażenie.

5. Wyzwania i zalecenia

Przygotowanie prezentacji maturalnej wiąże się z wieloma wyzwaniami. Wśród najczęstszych trudności można wymienić:

  • Problemy z wybraniem odpowiedniego tematu, który będzie zarówno interesujący, jak i dostatecznie rozbudowany.
  • Trudności w organizowaniu materiałów i argumentów w sposób spójny.
  • Stres związany z wystąpieniem przed komisją.

Aby skutecznie przygotować się do prezentacji maturalnej, warto:

  • Pracować systematycznie nad wyborem tematu i gromadzeniem materiałów.
  • Ćwiczyć publiczne wystąpienia, aby zminimalizować stres.
  • Skorzystać z dostępnych zasobów, takich jak książki, artykuły naukowe, nagrania czy konsultacje z nauczycielami.

6. Podsumowanie

Prezentacje maturalne stanowią istotny element matury, który pozwala uczniom wykazać się umiejętnością analizy, argumentowania i formułowania wypowiedzi w sposób logiczny i spójny. Przy odpowiednim przygotowaniu, znajomości tematu i praktyce w wystąpieniach publicznych, maturzyści mogą zaprezentować się z jak najlepszej strony, co ma znaczenie nie tylko na egzaminie, ale również w późniejszych etapach życia akademickiego czy zawodowego.

Science-fiction

Wydaje się, że nauka rozwija się coraz szybciej. W mediach co rusz słychać o nowych, przełomowych badaniach. Często jednak dziennikarze nie wiedzą o czym piszą, naukowcy oszukują samych siebie, a my w to wszystko wierzymy.

Amerykańscy naukowcy odkryli…

Kupujemy w kiosku gazetę i zaglądamy na jedne z ostatnich stron – chcemy poznać kolejne osiągnięcia ludzkości w nauce. Czytamy: Naukowcy z Uniwersytetu … w … odkryli, że … ma wpływ na … . Jest to rewolucja w dziedzinie … , która rzuca nowe światło na … . Być może już za kilka lat … odmieni nasze życie. Przez chwilę wyobrażamy sobie jak świat będzie wówczas wyglądał, zastanawiamy się nad tym jak szybko rozwija się nauka i wracamy myślami do codzienności. Z czasem zapominamy o tym, co przeczytaliśmy – o fikcji, w którą właśnie uwierzyliśmy.

Pisałem o podróżach, pisać będę o nauce

Redaktorka jednej z największych ogólnopolskich gazet powiedziała mi kiedyś, że zna w Polsce tylko jednego dziennikarza, który pisze na tematy naukowe w czasopismach nienaukowych, samemu mając w tej dziedzinie wykształcenie. Owszem, brak wyższego wykształcenia w danej dziedzinie wcale nie musi oznaczać, że ktoś nie ma na dany temat pojęcia. Sam znam świetnych ekspertów, którzy rozległą wiedzę w danej dyscyplinie zdobyli we własnym zakresie.

Problem leży jednak w tym, że w codziennym dziennikarskim zgiełku mało kto ma jeszcze czas na zgłębienie tak ahumanistycznych dziedzin jak statystyka, matematyka, metodologia badawcza czy choćby stylów publikacji naukowych (np. APA, AMA, czy ACS). Pośpiech przed kolejnym wydaniem też tu nie pomaga.

Ile masła w maśle

Zanim przejdę do nauki, poruszę legendarną już wpadkę jednej z dziennikarek, która niegdyś na łamach Gazety Wyborczej oburzała się: W (maśle – red.) Śmietankowym Warmii tłuszczu co prawda 73%, ale nie podano, czy na 100 g, czy na całą kostkę, czyli na 200 g. Z Łaciatym to samo. Napis głosi: minimum 82% tłuszczu. Ale na ile? Nie podano. Masło Stołowe z Sokołowa Podlaskiego – 73,5% tłuszczu. Znów nie wiemy, czy na 100, czy na kostkę. Zwyczajowo na opakowaniach podaje się ilość tłuszczu na 100 gramów, ale konsument ma prawo tego nie wiedzieć.

Od razu uprzedzam, że w pełni się z tą panią zgadzam – konsument jak najbardziej matematyki znać nie musi. No chyba, że skończył już drugą klasę gimnazjum, wówczas zszokowany podrzeć może swój podręcznik.

Podobnie jest niestety, gdy w artykułach ekonomicznych zasypywani jesteśmy przeróżnymi średnimi: np. wieku lub wynagrodzenia. Jeden z dziennikarzy wspomina na końcu artykułu: Autorzy raportu zwracają ze swojej strony uwagę, że podawane średnie wynagrodzenia wielu osobom mogą wydawać się zawyżone. A to z tego względu, że ok. 70 proc. Polaków zarabia poniżej przeciętnej.

W tym momencie czytelnik – całkiem zasadnie – może dojść do wniosku, że cały przeczytany przez niego artykuł nie oddaje rzeczywistości. W uproszczeniu, jeśli siedmiu pracowników zarabia miesięcznie po 2 tys. zł, a trzech dyrektorów po 15 tys., to średnio każdy w firmie otrzymuje prawie 6 tys. zł. Stąd rzeczywistość często bardziej oddaje mediana, która jest o wiele bardziej odporna na wartości ekstremalne, a w wielu przypadkach jeszcze przydatniejszą okazać się może wartość modalna. Tylko nie znam dziennikarza, któremu przeszłoby to przez pióro.

Czytam i nie rozumiem

Jestem jednak optymistą i chcę wierzyć, że dziennikarz, który przechodzi do działu naukowego opanował już matematykę na poziomie liceum. Być może spędził trochę czasu czytając doniesienia naukowe, rozmawiał kilka razy z jakimś naukowcem, może nawet przeczytał kilka prac. Okazuje się jednak, że dla wielu dziennikarzy przebrnięcie w publikacji naukowej przez abstrakt i wstęp jest na tyle męczące, że od razu przechodzą na koniec – prosto do wniosków.

Stąd też czytamy o sensacyjnych wynikach eksperymentów przeprowadzonych na zaledwie kilku osobach. Bo przecież skąd dziennikarz ma wiedzieć jakiej wielkości powinna być próba, skoro sami naukowcy się o to spierają? Na przykład przeprowadzenie badania przy pomocy fMRI (wyspecjalizowana odmiana rezonansu magnetycznego) na 30 osobach to koszt około 250 tys. dolarów. Przez to takie badania są często skrupulatnie kontrolowane przez sponsorów. Ale już przy zwykłych ankietach próba tej wielkości zazwyczaj nie powie nam nic.

Kolejnym elementarnym przykładem jest tak zwana wartość p, czyli prawdopodobieństwo, że otrzymany przez nas wynik nie jest przypadkowy. Jest to chyba jedna z najbardziej podstawowych rzeczy, na które trzeba zwrócić uwagę, gdy czytamy jakieś wyniki. W naukach społecznych często przyjmuje się, że wartość ta powinna być mniejsza od 0,05. Innymi słowy: szansa, że dany wynik uzyskano przez przypadek jest mniejsza niż 5%. W naukach ścisłych wartość ta powinna być jeszcze mniejsza, praktycznie równa zeru. Z tym jednak bywa różnie.

Po co to publikować?

Publikacja naukowa to u naukowca powód do dumy, choć nie zawsze. W tym roku rozmawiałem z naukowcami z kilkudziesięciu różnych dziedzin i niemal wszyscy potwierdzili istnienie produkcji śmieciowych publikacji.

Zaczyna się to od otrzymania grantu. Tajemnicą Poliszynela jest, że środowisko danej nauki bywa nieraz hermetyczne, recenzenci znają osoby składające wniosek, przez co jedni częściej otrzymują pieniądze, a inni rzadziej. Trzeba więc rozliczyć projekt, a naukowca ocenia się przyznając punkty. I tak na przykład gdy publikacje w języku angielskim zaczęły otrzymywać więcej punktów, postanowiono wydawać polskie czasopisma naukowe po angielsku. Często nikt ich nawet nie czyta i publikacje tam zawarte zazwyczaj nie trafiają do elektronicznych bibliotek (takich jak np. EBSCO). Nie ma więc ryzyka, że straci się twarz przed kolegami.

Dziennikarz piszący o nauce może oczywiście ograniczyć się do wyboru publikacji w prasie z tzw. listy filadelfijskiej, która określa prestiżowość czasopisma naukowego na podstawie ilości cytatów w pozostałych prestiżowych czasopismach. Ale i one nie są wolne od błędów.

Lista wstydu

Ostatnio słynnym przypadkiem jest prof. Diederik Stapel, holenderski psycholog społeczny. Gdy zdobył sławę w środowisku, przyznał się, ze sfałszował dane w 30 publikacjach, w tym również na łamach tak renomowanego czasopisma jak Science. Nie był on zresztą wyjątkiem, na liście wstydu znajdują się między innymi:

  • Hwang Woo-Suk, który również w Science przedstawił wyniki badań nad klonowaniem ludzkich zarodków. Dawało to ogromne nadzieje dla transplantologii, bowiem takie wyniki umożliwiałyby przeszczep organów bez ryzyka odrzucenia, leczenie białaczki, choroby Parkinsona czy Alzheimera. Gdy świat wymieniał go wśród kandydatów do Nagrody Nobla, okazało się że wszystkie dane zostały sfabrykowane, a 3 mln dolarów rządowych dotacji znikły w niejasnych okolicznościach.
  • James Vicary, którego publikacja spowodowała, że w wielu krajach zakazano stosowania reklam podprogowych, mimo że nie przeprowadził na ten temat żadnego badania, a dane (sic!) 40 tys. uczestników po prostu zmyślił.
  • Cyril Burt opublikował wyniki eksperymentu nad rozdzielonymi bliźniakami jednojajowymi. Wyniki, które idealnie potwierdzały opinie eugeników, że zdolności intelektualne nie są nabyte, lecz wrodzone. Wymyślił je samemu, a bliźniaki nigdy nie istniały. Dzięki temu objął jednak posadę brytyjskiego doradcy ds. edukacji i wprowadził test dla 11 latków, obowiązujący potem w Wielkiej Brytanii przez lata. Dzieci, które uzyskały wysoki wynik miały łatwy dostęp do najlepszych szkół, a dzieci z wynikiem niskim… miały pecha. Oszustwo wyszło na jaw dopiero po jego śmierci.
  • Klimatolodzy z Centrum Meteorologicznego Hadleya i Uniwersytetu Wschodniej Anglii oraz uniwersytetu w Kilonii fabrykowali dane mające potwierdzić istnienie globalnego ocieplenia, aby uzyskać większe dotacje z Unii Europejskiej (badania, które negują globalne ocieplenie takich funduszy nie otrzymują).
  • William Summerlin w szczególny sposób wykorzystał media lat ‘70. Wyniki jego badania miały dowodzić, że potraktowanie organów przed przeszczepem substancjami odżywczymi zmniejszały szansę na ich odrzucenie. Prasa dołożyła do tego informację, że udało się przeszczepić skórę białego dawcy czarnemu człowiekowi. Summerlin tej szokującej (jak na tamte lata) informacji nie sprostował, a mając przedstawić dowody, pokolorował myszki flamastrem. Niestety następnego dnia asystent czyścił ich skórę alkoholem i kłamstwo wyszło na jaw.

To w co wierzyć?

Skoro sami naukowcy oszukują się nawzajem, to jak możemy wierzyć coraz to bardziej sensacyjnym doniesieniom mediów? Owszem, większość informacji jest naprawdę rzetelna, ale liczba głupot wciąż zatrważa. Jedyną bronią przed nimi jest troska wydawcy o zatrudnianie profesjonalistów w danej dziedzinie. To często bywa jednak jeszcze większą fikcją, niż badania, o których nieraz czytamy. Szczęście, że po tygodniu i tak o nich nikt nie pamięta.

Wujek Dobra Rada

Wiedza odnaleziona na blogu brt12.eu

Koszmar z ulicy Długiej

Po wywiadzie, w którym rozmawiałem z obywatelką Iranu, otrzymałem sporo próśb o zamieszczenie go na różnych serwisach. Ponoć się podobał. Zapraszam zatem do przeczytania kolejnego wywiadu, również z dziewczyną, również z innego kraju, ale za to z innego kontynentu. Rozmowa z Angelą Appiagyei, obywatelką Ghany.


Półtora roku temu przylatujesz na studia do Polski, stawiasz pierwszy krok i co myślisz?

Straszny chaos, nie wiedziałam, co się dzieje! W sumie było nas troje, przyleciałam wraz z dwiema innymi osobami z Ghany, ale one studiują we Wrocławiu. Mieliśmy polskiego przewodnika, ale i tak było straszne zamieszanie. W tym zamieszaniu bez pytań wykonywaliśmy polecenia: zrób to!, podejdź tutaj!, połóż walizki tam!

No i spróbowaliśmy pierwszy miejscowy posiłek – bigos – gdzieś na Centralnym .Nie wiem czy to miejsce jeszcze istnieje. Ale nie było łatwo – zamawialiśmy beznadziejne jedzenie, nie wiedzieliśmy gdzie i co można kupić, nigdzie nie było napisów w jakimkolwiek języku obcym.

Mieszkałaś w akademiku?

Najpierw w hostelu, potem w akademiku. Moje dwie współlokatorki były dla mnie wtedy bardzo pomocne. Czasem jedna z nich gdzieś mnie zabierała, na przykład poza miasto żeby pokazać mi różne polskie tradycje. Tam też jadłam dobre polskie jedzenie, w Warszawie o to ciężko. O, wasze sałatki są świetne! Wasze jedzenie nie jest moim ulubionym, ale jest niezłe. Nie rozumiem więc ludzi, którzy wybierają się na Kabaty, czy Wilanowską tylko po to, żeby kupić afrykańskie jedzenie.

Jak odebrałaś nowe środowisko?

Z Polakami często niełatwo nawiązać jakąś dłuższą konwersację. Musisz się z nimi napić! Bywają strasznie spięci, wciąż powtarzają: „przepraszam za mój angielski”. Chyba trudno jest prowadzić płynną konwersację w drugim języku, ale to też jest powód, dla którego postanowiłam się nauczyć polskiego. To powinno trochę pomóc. No, ale i tak trzeba się z nimi napić – tego się chyba nie da ominąć!

Łatwo jest zaprzyjaźnić się z Polakami?

Są tutaj bardzo widoczne linie oddzielające relacje z innymi. Masz kumpli, kumpli do piwa, na imprezę, jedną jedyną osobę, która jest najlepszym przyjacielem. Nie jestem do tego nawykła, w Ghanie rozmawia się i spędza czas ze wszystkimi znajomymi. To wszystko jest takie trochę formalne. Polacy w ogóle są bardzo formalni, w szczególności, jeśli rozmawiali z kimś tylko raz czy dwa. Czasami trudno wyczuć, kiedy można sobie z nimi pozwolić na trochę szaleństwa.

Co w Polsce jest dla Ciebie najtrudniejsze?

„Długa”. To ulica, przy której mieści się wydział do spraw cudzoziemców. To jest prawdziwe piekło! Biurokracja u nich to chyba jakaś tradycja – pięć miesięcy zajęło mi zdobycie karty pobytu. Tak naprawdę otrzymałam ją dzień przed powrotem do domu, taki prima aprilis. Nie dają tam pełnych informacji, chyba że się konkretnie o nie zapyta.

Miałaś jakiegoś tłumacza?

Nie. Jeśli się zna angielski, to jest to możliwe, ale trwa dziesięć razy dłużej. Nie rozumiem, to przecież jest urząd imigracyjny, więc urzędnicy powinni znać jakieś języki obce. Są ponoć ludzie, którzy są w stanie rozmawiać z Rosjanami, Ukraińcami czy Izraelczykami, ale dlaczego nie ma tam nikogo znającego przyzwoicie angielski? Na szczęście w tłumaczeniu przychodzących pism i wymogów pomogli mi znajomi, oraz „Aleja 3 Maja”. Tam mieści się organizacja pomagająca cudzoziemcom spoza Unii Europejskiej.

A czy w sytuacjach codziennych miałaś jakieś trudności?

Tak, ciągle wpadałam w jakieś kłopoty. Nie wiedziałam na przykład, że trzeba kupić bilet – myślałam, że wystarczy wejść do autobusu i można jechać. No i pojawił się… mówimy na niego „proszę bilety”. Byłam z koleżanką, która spytała mnie: gdzie jest twój bilet? Ja na to: muszę mieć bilet? Na szczęście koleżanka miała. Teraz w ogóle „proszę bilety” mówią po angielsku!

Innym razem spóźniłam się o dzień przy składaniu corocznego podania o przedłużenie pozwolenia na pobyt. Myślałam, że nie zrobią mi z tego powodu żadnych problemów, ale okazało się, że jeśli nie wyjadę, to zostanę nielegalnym imigrantem. No i musiałam wyjechać do Berlina, złożyć wniosek o wizę na trzy miesiące, potem w Polsce znowu podanie o kartę pobytu.

Nawet przechodzenie przez ulicę bywa problemem. Jestem spóźniona, samochody stoją, więc nie wiedziałam, że nie wolno iść na czerwonym świetle. Na środku przejścia zatrzymała nas straż miejska i wytłumaczyła, że – nawet, jeśli nic nie jedzie – trzeba stać. Prawie dostałam 500 złotych mandatu!

W Ghanie nie ma takich zasad?

Są, ale w zasadzie same dla siebie. Nigdy nie widziałam znaków stopu, każdy po prostu robi to, co powinien i troszczy się o siebie. Jak trzeba przejść przez ulicę, to wystarczy zwyczajnie podążać za tłumem. Inni stoją – to i ja. Idą – wtedy ja też.

Ale tu wszystko jest strasznie uporządkowane. Od tej godziny do tamtej muszę robić to. Potem tamto. Wciąż przebija się jakaś rutyna, Polacy nie są spontaniczni. Byłam na uniwersytecie w Ghanie przez dwa lata i wykładowcy nie naciskają tak na obecność, jak tutaj. Jeśli muszą to będą mówić do ławek i krzeseł. Nie ma też zajęć obowiązkowych, można wybrać to, co się chce.

Zauważasz jakieś inne różnice?

Tutaj życie jest bardziej prostolinijne. W Ghanie wciąż patrzy się na innych pod kątem tego, co się posiada. Tutaj nawet nie trzeba mieć samochodu. W kraju jak miałam swój, każdy miał wtedy jakiś taki dziwny respekt!

W ogóle w Polsce jest jakieś powiązanie między pogodą, a nastrojem. Jest brzydko za oknem – Polacy są w złym humorze. Tak przynajmniej myślałam na początku, teraz widzę, że to też zależy od danej osoby. Ogólnie Polacy są bardzo mili, jedyne nieprzyjemne sytuacje miałam z nietrzeźwymi, którzy ciągle mają do mnie jakieś komentarze.

Jak już ukończysz studia to zostaniesz w Polsce?

Nie, wolę wyjechać do Stanów. Tutaj tak strasznie trudno jest otrzymać wizę! Poza tym chcę zrobić doktorat – w Polsce zasady rekrutacji czy przebiegu takich studiów są strasznie niejasne, a jednocześnie niesamowicie sztywne. Myślę, że łatwiej będzie po prostu przenieść się do Ameryki.

Wujek Dobra Rada

Wiedza odnaleziona na blogu brt12.eu

Młode Iranki nie jeżdżą na wielbłądach

Po dłuższej przerwie postanowiłem zamieścić wywiad, który przeprowadziłem do mojej pracy zaliczeniowej z warsztatu prasowego. Jest długi, ale z pewnością dowiecie się wielu nowych rzeczy o życiu w Iranie, a jest to raczej temat w Polsce rzadko poruszany pod tym kątem 🙂


Abnoos Moslehi jest 24 letnią Iranką. W 2010 roku po ukończeniu studiów literatury francuskiej na Uniwersytecie Teherańskim przyjechała do Polski, by studiować psychologię na Uniwersytecie Warszawskim.

Wiem, że edukacja młodych ludzi w Iranie i w Polsce różnią się. Co najbardziej rzuca się w oczy?

TeheranPrzede wszystkim największą różnicą są odrębne szkoły dla chłopców i dziewcząt. Poza tym, choć do tej pory uczyli się z tych samych książek, to wkrótce ma się to zmienić.

Będą się uczyli odmiennych rzeczy?

Jeszcze nie do końca wiadomo jest, w jaki sposób będzie to przebiegało, ale ma to być materiał całkowicie różny, najprawdopodobniej pod względem teologicznym.

Jak w takim razie wygląda kwestia nauczycieli – czy mężczyźni mogą uczyć dziewczynki, a kobiety chłopców?

Nauczycielki mogą opiekować się uczniami w szkole podstawowej, ale nie później. To pozostałość jeszcze z czasów Mahometa, kiedy zaczęto uznawać, że chłopcy dojrzewają w wieku 15 lat, a dziewczynki w wieku lat 9 – 10. Z tego też powodu według religii dziewczęta mogą wyjść za mąż już w tak wczesnym wieku. Nie jest to jednak zgodne z obowiązującym w Iranie prawem, dozwolony wiek to 18 lat. Tak czy inaczej, kwestia nauczycieli odwraca się w liceum – mój brat nie mógł być uczony przez kobiety, za to w mojej szkole dozwolone było, żeby zajęcia prowadził mężczyzna.

A jak to wygląda na uczelniach?

W dalszym etapie edukacji nie ma to już znaczenia, ponieważ grupy są mieszane. Pozostają jednak pewne zasady – chłopcy muszą siedzieć z tyłu Sali, a dziewczyny z przodu. Nie wiem do końca dlaczego, być może z tego powodu, żeby chłopcy mogli patrzeć tylko na nasze plecy. W praktyce to jednak wygląda różnie. Często możemy siedzieć koło siebie, ale to tak naprawdę zależy od wykładowcy. Z pewnością różni się to od zwyczajów w krajach arabskich, ponieważ tam często panują bardziej rygorystyczne zasady, tak jak na przykład w Arabii Saudyjskiej.

Czy w takim wypadku edukacja w Iranie stawia nacisk na kształtowanie innej wizji kariery u chłopców a innej u dziewcząt?

Nie, widoczne są raczej stereotypy obecne chyba w każdym kraju: że chłopcy są lepsi w przedmiotach ścisłych, a dziewczyny w humanistycznych. Osobną sprawą jest, że w Iranie z powodu bezrobocia nie ma możliwości zapewnienia pracy wszystkim z wyższym wykształceniem. W czasie wojny iracko-irańskiej Ruhollah Chomeini (ówczesny polityczny przywódca Iranu – red.) namawiał do rodzenia większej ilości dzieci, aby mogły one z czasem uzupełnić armię. Dzięki temu w 70 milionowym kraju mamy obecnie 20 milionów osób z mojego pokolenia i wyzwaniem jest znalezienie jakiejkolwiek pracy w zawodzie.

Pracodawcy mają jakieś preferencje, czy zatrudnić mężczyznę czy kobietę?

Zdecydowanie łatwiej mają mężczyźni. Kobieta musi się też o wiele bardziej wykazać, aby rozwinąć swoją karierę. To dlatego, że mężczyźni bardzo nie lubią kiedy kobieta zajmuje wyższe stanowisko od nich. Często się jej nie podporządkowują i tworzą grupy, które się sprzeciwiają jej decyzjom. Tak było na przykład w wypadku dziekana mojego wydziału, której męska część wykładowców nienawidziła. Niemniej jednak dojście na tak wysokie stanowisko i tak wymaga pewnego rodzaju… lobbingu. Ogromna wiedza czy umiejętności z pewnością nie wystarczą.

Patrząc zatem na społeczeństwo, jakie zawody są najczęściej wykonywane przez kobiety, a jakie przez mężczyzn?

Mogę wymienić zawody, których kobieta wykonywać z pewnością nie może. Nie mają one możliwości prowadzić środków transportu publicznego, nie mogą być pilotami samolotów, sędziami, prezydentem. Mogą one natomiast wykonywać nieco pokrewne zawody, na przykład pracować jako adwokat czy być członkiem parlamentu (choć nie mogą nim przewodzić). Istotną sprawą jest duża, czy wręcz ogromna skala mobbingu, w szczególności w firmach prywatnych. Mężczyźnie, który zainwestował swoje pieniądze wydaje się, że może robić cokolwiek mu się spodoba. Dobrym przykładem jest moja kuzynka, która pracując w różnych firmach często spotykała się z postawą w stylu: to jest twoja praca, to twoja pensja, ale jeśli będziesz ze mną bliżej „współpracować” na pewno zarobisz więcej.

I nie jest to uważane za niezgodne z religią?

(Śmiech) Nie, dlatego bo jeśli szuka się religijnej wymówki, to jest bardzo proste rozwiązanie. Nazywa się ono Sigheh bądź Nikah – jest to tymczasowe małżeństwo, które nie wymaga zgody ojca dziewczyny i może trwać obojętnie ile – na przykład dwie godziny. I stoi ono w absolutnej zgodzie z religią!

Jak więc wygląda sprawa macierzyństwa, czy oczekuje się, że kobieta po urodzeniu dziecka odejdzie na urlop lub zrezygnuje z pracy?

Zazwyczaj kobieta odchodzi na półroczny urlop, ale decyzja należy do niej. Niemniej jednak, jeśli kobieta wychodzi za mąż, to wszyscy się spodziewają, że wkrótce odejdzie z pracy, ale wcale nie z powodu dziecka. Na Zachodzie częstym modelem jest, że zarówno mąż i żona zarabiają. Inaczej jest w Iranie – kobiety nie muszą pracować, żeby zapewnić rodzinie godne życie. Jeśli zatem mąż zarabia wystarczająco dużo, wówczas najczęściej żony rezygnują z pracy.

Wspomniałaś, że kobiety najczęściej nie wykonują zawodów związanych z prowadzeniem samochodów. Jak zatem wygląda podejście mężczyzn do kobiet-kierowców?

To nie jest tak do końca. Niedawno pojawiły się taksówki, które prowadzone są przez kobiety wyłącznie dla kobiet. To dlatego, że dużo było sytuacji, w których mężczyźni wywozili kobiety, gwałcili je, zabijali albo po prostu gdzieś zostawiali, dlatego zdecydowano się wprowadzić takie taksówki dla ich bezpieczeństwa. Jest też jedna kobieta, która prowadzi autobus BRT (System Szybkich Autobusów – red.). Czytałam wywiad z nią i ponoć często była ona zniechęcana do pracy przez kolegów. Nie miała ona żadnych nieprzyjemnych zdarzeń z pasażerami, no może poza wyśmiewaniem się.

Jeśli chodzi o zwykłe jeżdżenie samochodem, to nie jest łatwo. Warto zauważyć, że w Teheranie jest to wyzwaniem: zamiast prowadzić – trzeba walczyć. Wygląda to zupełnie inaczej niż w Warszawie, gdzie wszyscy stosują się do świateł czy znaków. Mężczyźni często drażnią się z kobietami, np. zajeżdżając im drogę. Myślę jednak, że zaczynają się już przyzwyczajać, że my też jeździmy po ulicach. O, warto wspomnieć o tym, że najlepszym kierowcą wyścigowym w Iranie jest właśnie kobieta!

Jak wiele się zmieniło w sytuacji kobiet po irańskiej rewolucji islamskiej, po 1979 roku?

Przede wszystkim kobiety zmuszone zostały do noszenia hidżabu (chusta zakrywająca włosy, uszy i szyję – red.), to była najważniejsza zmiana, bo wcześniej była to kwestia wyboru. Wcześniej mogły odbywać służbę wojskową, co obecnie jest niedozwolone. Zmieniły się też zasady rozwodów – obecnie jest siedem sytuacji, w których żona może go zażądać, Sigheh również jest nowością, wcześniej coś takiego było niedozwolone.

Wciąż zmienia się też prawo odnośnie dzieci. To nie jest tak, jak na Zachodzie, że dziecko zawsze trafia do matki. Wedle religii dziecko w wieku dwóch lat trafia pod opiekę mężczyzny. Potem wprowadzono prawo, które podniosło ten wiek do siedmiu lat. Obecnie w wieku 13 lat dziecko może wybrać, do kogo chce trafić… ale prawo w tej kwestii wciąż się zmienia. Zwiększany jest też wiek, w którym dziewczyny mogą podjąć studia. Dzieje się to z tego powodu, że obecnie 64% studentów to kobiety i mężczyźni patrzą na to jak na zagrożenie. Potem się okazuje, że w małżeństwie to kobieta jest tą lepiej wykształconą, co jest bywa przyczyną rozwodów.

Częste są takie sytuacje?

Coraz częstsze. Jeśli chodzi o rozwód w ogóle, to jak już mówiłam, jest siedem przypadków, w których kobieta może wystąpić o niego wystąpić, np. jeśli mąż jest chory psychicznie, uzależniony czy impotentny. To jednak zajmuje długi czas, czasem lata, a rozwód w Iranie ogólnie jest skomplikowany. Kobieta podczas ślubu otrzymuje od męża mahr. Są to pieniądze o określonej kwocie, które może zażądać w dowolnej chwili podczas trwania małżeństwa lub w sytuacji rozwodu. Najczęściej mają one postać złotych monet, które są bardzo drogie. Wprowadzono to z tego powodu, że kobieta po rozwodzie często zostaje bez pracy i musi się w jakiś sposób utrzymać.

Jest to duża kwota?

To już ustala para na zasadzie kompromisu. W przypadku mojej mamy jest to jej rok urodzenia, według naszego kalendarza 1343 złotych monet. To jednak jest tak dużo, że mój ojciec w życiu by nie mógł takiej kwoty zapłacić! (Śmiech) Na szczęście mężczyzna nie musi płacić wszystkiego naraz, może to być rozłożone na raty w oparciu o wysokość jego pensji, coś jak alimenty.

Jest to pomocne też z tego względu, że większość mężczyzn mówi: „Nie, nie zgadzam się na rozwód, wracaj do domu ojca. Nie będziesz mogła ponownie wyjść za mąż, a ja mogę i tak mieć tyle kobiet, ile zechcę.” To coś jak tortura, wielu mężczyzn w takiej sytuacji ją stosuje. Kobieta może zatem powiedzieć, że jeśli mąż zgodzi się na rozwód, to ona nie zażąda pieniędzy i wówczas większość mężczyzn zgadza się na taki warunek. Ja jednak, jeśli chciałabym wyjść za Irańczyka nie chciałabym mahru, bo dla mnie to brzmi jak zwykły biznes.

Kobiety w Iranie muszą zasłaniać się hidżabem. Jak zatem wygląda kwestia makijażu?

Jak teraz o tym myślę, to uświadamiam sobie jak to wszystko jest dziwne! (Śmiech) W Iranie jest osobny oddział policji zajmujący się przestrzeganiem zasad przez kobiety. Tłumaczenie ich nazwy to „kierowanie w stronę religii”. Mogą oni na przykład aresztować, kiedy uważają, że kobieta ma na sobie za dużo makijażu. Nie wiesz jednak co oznacza „za dużo”! Są dziewczyny, które się tym nie przejmują, ale to jest zawsze ryzyko.

Jaka może być za to kara?

Po pierwsze, zostanie założona kartoteka, co może kiedyś prowadzić do większych kłopotów. Potem dzwonią po rodziców, po ojca, który musi przyjechać i zapłacić karę. Najgorsze jest jednak, kiedy trzeba zostać w areszcie na noc. To nie jest fajne!

To znaczy co się może zdarzyć?

Przesłuchujący to najczęściej mężczyźni…

… więc dojść do gwałtu?

To się może zdarzyć.

Czy Iranki mają podobne podejście do mody jak w krajach zachodnich?

Mamy po części swoją modę. Nosimy manto i szal. Zmieniają się ich rodzaje i w każdym roku modny jest inny kolor, na przykład ostatnio był to zielony. Na ulicy można zobaczyć przeróżne kombinacje, nawet dziwaczne; jak obcisłe i dosyć krótkie manto. Są one jednak ryzykowne, bo… ludzie się na siebie ciągle patrzą. To zupełne przeciwieństwo tego, co doświadczyłam w Warszawie – tu nikt się na nikogo nie patrzy! Bo to chyba nieuprzejme, prawda? A idąc ulicą w Iranie wszyscy się na ciebie patrzą! Ja na przykład tego nie lubię, ale są dziewczyny, którym to odpowiada, więc specjalnie ubierają się w dziwny sposób.

Poza tym nie wolno pokazywać górnej części nogi – tylko kostka jest ok. Latem spotkać można spodnie, które są nieco krótsze, które w czasach poprzedniego rządu były bez problemu dozwolone. Obecnie… kiedyś byłam zbita pałką policyjną z tego powodu. Szłam chodnikiem i nie zwróciłam uwagi na policjanta idącego za mną. W pewnym momencie uderzył mnie w nogi i upadłam. Ale to zależy, czasami się czepiają, czasami nie.

A co było potem?

Zaczęliśmy się kłócić. On na mnie krzyczał i chciał mnie wsadzić do vana, takiego należącego do tej policji make-upowej. Jacyś ludzie przyszli mi pomóc. Jakaś kobieta, całkowicie przypadkowa, spytała co robią i powiedziała, że nie mogą mnie zabrać, że jest moją mamą, zabierze mnie do domu i tak dalej. To było zwyczajne szczęście, że mnie wypuścili.

W jaki sposób młodzież spędza wolny czas?

Często chodzimy do kawiarni. Spędzamy tam czas ze znajomymi, z chłopakiem, dziewczyną.

Są jakieś zasady zachowania, które trzeba przestrzegać?

Nie ma. Można się przytulić z chłopakiem, to są po prostu normalne interakcje. Jak chcemy, to robimy sobie babski wypad. Tak jak na Zachodzie.

W Iranie nie ma pubów, bo obowiązuje zakaz sprzedaży alkoholu. Jak więc można go zdobyć?

Czarny rynek. (Śmiech) Alkohol przemycany jest przez granicę z Rosji, Armenii, Azerbejdżanu lub Turcji. Trzeba znać odpowiednie osoby, które znają odpowiednie osoby – to jedyny sposób. To jednak trochę ryzykowne, bo nie znamy tej osoby i nie wiemy czy to będzie naprawdę osoba, za którą się podaje, czy też zamiast alkoholu otrzymamy karę nałożoną przez policję. Można też zrobić własne napoje alkoholowe.

Z czego?

Z alkoholu dostępnego w aptekach: etanolu i metanolu. Sprzedawcy wiedzą, w jakim celu go kupujemy. Ja tylko robiłam z ojcem wino. Pamiętam, że alkohol, który wtedy mieliśmy to był ok. 40% metanol, jakieś 10 litrów. To ile ludzie piją zależy głównie od religii. W mojej rodzinie i pośród znajomych nie ma to większego znaczenia, ale ze względu na to, że nie jest to dobra jakość i ciężko go zdobyć, to pijemy raczej okazyjnie. Nie tak jak tutaj. (śmiech)

Ostatnimi czasy popularne stało się za to palenie papierosów, bo to tak naprawdę jedyna taka używka, która jest dozwolona. Poza tym kosztuje jedną trzecią tego co w Polsce.

Jakie sporty mogą uprawiać kobiety?

Wszystkie, ale nie wszystkie publicznie. Nie mogą uprawiać joggingu, jeździć na rowerze, pływać w miejscu publicznym. Mogą grać w koszykówkę czy siatkówkę, ale tylko w pełni ubrane. Ja na przykład chodziłam na tenis do klubu tylko dla kobiet, więc mogłam nosić co chciałam. Jeśli kobiety reprezentują kraj na zawodach, to muszą nosić specjalne stroje zakrywające ciało.

Jaka literatura jest popularna wśród młodzieży?

Młodzież w Iranie jest bardziej… rozwinięta intelektualnie. Przynajmniej od tego, co zaobserwowałam w Polsce. Młodzi Irańczycy nie oglądają tyle telewizji, najczęściej czytają bardzo dobre książki, bardzo popularne są dzieła literatury światowej. Oglądają najczęściej filmy z wyższej półki podobnie jest z muzyką. W Polsce nie spotkałam wielu ludzi o takich zainteresowaniach. W Iranie autorytetami w tej dziedzinie są najczęściej autorzy tacy jak Goethe czy Dostojewski. Ludzie z mojej generacji kochają na przykład Kafkę czy Szekspira! Młodzi ludzie znają mnóstwo wierszy czy cytatów ze światowych dzieł. Młodzi ludzie mają też ogromną wiedzę na temat polityki czy historii.

Krajowej czy światowej?

Światowej. Na przykład obecnie, jeśli siądzie się z taką osobą i porozmawia na temat sytuacji w Egipcie i o jej podstawach, to będzie ona miała dużą wiedzę na ten temat.

Skąd ją czerpią?

Głównie z Internetu.

Mimo tego, że jest cenzurowany?

Tak, choć w Internecie, jeśli wpisze się w Google w języku perskim „jak”, to pierwsza podpowiedź będzie brzmiała: „Jak uprawiać seks oralny?”

Wynika to z niewielkiej edukacji w tej kwestii?

Bardzo. To jest tak naprawdę jedyne źródło edukacji w tej dziedzinie. I stanowi to duży problem, obecnie trzy czwarte rozwodów ma miejsce z powodu niezadowolenia seksualnego. Ludzie nie mają wiedzy w tej dziedzinie, żenią się i dochodzi do rozczarowań.

Czy któraś ze stron jest częściej rozczarowana?

Nie, po równo. Kobietom wpaja się jedne poglądy, a mężczyźni mają inne. No i dochodzi do rozczarowań. W poprzednich pokoleniach seks przedmałżeński był tematem tabu i nie miał miejsca zbyt często. W moim pokoleniu staje się to już w pewnym sensie normalne, dlatego ludzie chcą znać ten temat lepiej, bo wiedzą, że nie muszą już tego odwlekać do małżeństwa. Młodzi ludzie są też otwarci do dyskusji na ten temat w gronie zaufanych przyjaciół.

Powracając jednak do pytania odnośnie Internetu, chyba każdy, kto w Iranie go używa miał jakiegoś bloga. Jest to bardzo popularne, bo to jedyne miejsce, w którym tak naprawdę można porozmawiać. Popularne są też czaty i fora internetowe. Ostatnio bardzo popularny stał się Google Reader.

A Facebook?

Był popularny, ale obecnie jest zablokowany. Trzeba używać proxy, albo w jakiś inny sposób omijać zabezpieczenia, więc wielu uważa to za zbyt kłopotliwe. Korzystaliśmy z niego mimo wszystko podczas wyborów, jako sposób na upublicznienie niektórych informacji. Podobnie z Twitterem i YouTube. Najczęściej z Internetu korzystają jednak mieszkańcy dużych miast. Dostęp do niego kosztuje około 90 złotych miesięcznie, ale jest on bardzo powolny. Jest to prędkość, która była dostępna w Polsce pod koniec lat ’90.

Jakiego rodzaju prasa młodzieżowa jest dostępna?

Nie ma prasy osobno dla chłopców, osobno dla dziewczyn. Ale jest fajna, kiedyś pisałam w jednym magazynie. Koncentrują się one na tym, co się dzieje w Internecie. Można przeczytać o tym, co się dzieje wśród młodzieży… ale bez polityki! Bardzo dużo jest humoru, Irańczycy uwielbiają dowcipy! Najpopularniejszy magazyn dużo pisze o akcjach charytatywnych i stara się zaangażować w to młodzież. Często organizują też spotkania, np. czytelnicze, albo inne podobne imprezy.

Czy ta prasa jest…

Cenzorowana? (Śmiech)

No tak, to chyba głupie pytanie, można się domyśleć…

Oczywiście tak, jest cenzurowana. Dużo też jest prasy brukowej, wypisującej mnóstwo plotek. Głównie o gwiazdach filmu. Nie mamy zbyt dużo dobrych piosenkarzy, więc raczej głównie o filmach. Dużo też jest plotek o gwiazdach zagranicznych.

No właśnie, jak wygląda dostęp do głównych mediów zagranicznych?

Telewizję oglądamy przez satelity, które teoretycznie są nielegalne, ale obecnie większość ludzi je posiada. Czasem się zdarza, że przychodzi policja, zabiera je i daje ogromne mandaty, ale ludzie je zakładają mimo wszystko. Wielu zagranicznych magazynów nie ma, ale te o tematyce np. dekoracji wnętrz, polityki czy nauki są dostępne.

Polityki? A co jeśli w Timesie ukazuje się nieprzychylny artykuł o Iranie?

To bez znaczenia. Newsweek czy Times są dostępne bez cenzury. Filmy kupuje się też na czarnym rynku. W Iranie przecież nie uznaje się prawa autorskiego, prawda?
Jak zatem wyglądają możliwości podróżowania za granicę?

Jeszcze 15 lat temu było to możliwe tylko dla niektórych. Niewielu mogło sobie pozwolić finansowo lub dostać wizę. Obecnie nie ma z tym większego problemu.

Jeśli zamężna kobieta chce się wybrać za granicę, musi jednak mieć pisemne zezwolenie małżonka, a dziewczyna poniżej 18 roku życia musi mieć zezwolenie od ojca. Kobiety dorosłe i niezamężne mogą natomiast same o sobie decydować.

A jak wygląda skala emigracji wśród młodego pokolenia?

Jest bardzo, bardzo, bardzo wysoka! Najlepszą drogą dla młodych ludzi jest dostanie się na uniwersytet za granicą, wówczas nie ma żadnych problemów. Najczęściej wybierają się do USA, Kanady lub Australii. Od sześciu – siedmiu lat mnóstwo młodych par wybiera się do Kanady, ponieważ tam jest obecnie zapotrzebowanie na dużą ilość młodych i wykształconych osób dobrze znających język angielski.

Jak więc młodzi ludzie podchodzą do ustroju Iranu? Było dużo zamieszania podczas ubiegłorocznego Zielonego Ruchu. Czego chcą młodzi ludzie: demokracji, komunizmu, socjalizmu…

Nie mogę powiedzieć na pewno, bo całe życie spędziłam w dużym mieście, chodziłam na uniwersytet, więc ludzie, wokół których się obracałam, to specyficzna grupa. Spotkałam jednak ludzi religijnych, którzy popierali ten rząd, ludzi przeciwnych, popierających komunizm i tak dalej. Członkowie Zielonego Ruchu chcieli natomiast reformowania państwa w kierunku demokracji, ale nie chcieli rewolucji. Nie chcieli, żeby reżim się całkowicie zmienił, chcieli po prostu pewnych reform. Uważamy, że to co się stało trzydzieści lat temu to była wielka pomyłka, bo starsze pokolenie wyszło na ulice, ale nie wiedziało, czego chce.

No tak, ale zgodnie z prawem muzułmańskim wprowadzonym podczas tej rewolucji cudzołóstwo jest karane ukamieniowaniem. Morderstwo, apostazja czy przemyt narkotyków karane są śmiercią przez powieszenie. Jak to wygląda w życiu codziennym? W jaki sposób ludzie do tego podchodzą?

W ciągu ostatniego miesiąca wykonano ponad 80 egzekucji. Większość ludzi tego nie wie, nie mówi się o tym w mediach. Jedna osoba została zabita za przemyt, pozostali byli więźniami politycznymi. Jeśli chodzi o takie osoby jak niedawna sprawa kobiety, która została stracona za zabójstwo swojego męża, znanego piłkarza, wówczas słyszy się o tym w wiadomościach. Jednak osoby takie, jak kobieta, którą powieszono rano – o nich się nie słyszy.

Za co była skazana?

Nie upubliczniono. Mówiło się, że należała do nielegalnej organizacji. A jak ludzie podchodzą do egzekucji? To zależy, nawet w moim pokoleniu są osoby, które uważają, że karą za morderstwo powinna być śmierć. Ale jest to temat sporów rodzinnych od lat. Takich problemów rodzinnych jest zresztą wiele. Na przykład dziewczyny są różnie traktowane od chłopców. Chłopcy często mogą wychodzić, spotykać się z dziewczynami. Mówi się „Mój syn ma dziewczynę, to już mężczyzna.” Ale jeśli dziewczyna ma chłopaka, to bywa wstydem. Czasami rodzice są bardzo twardzi w tej kwestii. To bywa trudne, nie bycie równą, nie bycie traktowaną, jako równa chłopcom. Chłopcy dokuczają, popychają, uważają, że nie jest się równie mądrą, że nie dostanie się pracy… To trudne, życie dziewczyn z pewnością nie jest łatwe.

Jak byś więc porównała Twoje życie w Polsce do życia w Iranie?

(Śmiech)

Powiem to w ten sposób: w Iranie, jeśli chcesz przejść przez ulicę, to jest to wyzwanie. Musisz się wpychać przed samochody i bywa, że ludzie nawet giną. Pójście do banku to też wyzwanie, bo nigdy nie wiesz, czy dojdziesz na czas. Idziesz do metra, to zastanawiasz się „boże, kto mnie będzie dotykał, kto się będzie ściskał…”

Dotykał…?

Zdarza się. I tu zależy, czasami można uderzyć faceta, ale wtedy zależy czy ludzie dookoła się wstawią, pozostaną bierni czy też obrócą się przeciwko tobie. Policji o pomoc nie ma co prosić, bo spytają gdzie jest dowód. Czasem więc nawet się nie da odezwać. To też zależy od odwagi, bo nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać.

Tak czy inaczej, dostęp do edukacji w Polsce jest łatwiejszy, atmosfera na wydziale jest sympatyczniejsza, nie tak ciężka jak w Iranie. Władze nie podchodzą do ludzi z nienawiścią, nie ma ryzyka, że człowieka nagle uderzą. Można przejść ulicą bez stresu. Mogę kupić, co chcę i nie muszę się stresować jakimiś nieprzyjemnymi kłótniami ze sprzedawcą. Ogólnie to jest tu lepsza obsługa klienta – jak jest jakiś problem, to zawsze można to załatwić. Nie ma poczucia, że ktoś wyświadcza przysługę za coś, za co mu się płaci. Nie ma też takiego strachu wyjść na ulicę w nocy.

Z pewnością spotkałaś się z mnóstwem stereotypów w stosunku do Irańczyków. Jakie są te najczęstsze?

(Śmiech)

Czy mamy wielbłądy… Tak, często są pytania o wielbłądy! Czy mamy budynki, wieżowce, czy kobietom wolno prowadzić samochód, czy wolno nam trzymać się za rękę na ulicy, czy mamy homoseksualistów, albo śnieg! Ale to są pytania, głównie pytają, bo po prostu nie wiedzą. Mówią mi, że nie widzieli żadnych zdjęć, ani filmów. Niestety ludzie tu nie mają o Iranie zbyt dużej wiedzy. Większość ludzi uważa, że wszyscy nienawidzimy Amerykanów i Żydów, że z byle powodu kamienuje się kobiety, w ogóle większość ludzi uważa, że Iran jest tym samym co Irak i Afganistan. Ludzie uważają, że to pustynia, na której nie ma lasów, gór, czy morza, ale jest za to dużo terrorystów. Wiele osób sądzi też, że małżeństwo to rzecz wymuszana na kobietach i one nie mają nic do powiedzenia.

A co myślisz o ruchach na rzecz wolności kobiet?

Podobają mi się ich korzenie z XVIII, XIX i XX wieku. Nie uważam jednak, że mężczyźni i kobiety są absolutnie we wszystkim identyczni. Choć nigdy w jakiś specjalny sposób się tym nie fascynowałam, to podziwiam pionierki, które wykonywały zawody stereotypowo związane z mężczyznami. I podoba mi się, że nie przyjmowały one usilnie męskiego zachowania, tak jak to często robią feministki. Kobiety i mężczyźni mają różne hormony, cechy fizyczne i chemiczne, choć uważam, że te akurat rzeczy nie różnią ich aż tak bardzo. Dla mnie równość oznacza to, że obie grupy powinny mieć identyczne szanse, możliwości i prawa. Nie oznacza to, że muszą robić dokładnie to samo, co druga grupa. Są przecież pewne różnice w reakcjach i poglądach.

Tak jak w serialu „Przyjaciele”, kiedy Ross i Rachel ujawnili fakt, że się pocałowali. Dziewczyny w jednym mieszkaniu cieszyły się i były podekscytowane, aby poznać szczegóły, a w drugim faceci jedli pizzę. Joey zapytał:

  • Z języczkiem?
  • Tak.
  • Spoko.

Wujek Dobra Rada

Wiedza odnaleziona na blogu brt12.eu

A może zostaniesz na uczelni?

Praca naukowa, poza wieloma oczywistymi zaletami, takimi jak możliwość realizacji własnych marzeń, ma także czysto pragmatyczne cechy. Z Waszych maili wynika, że kojarzy Wam się najczęściej ze stabilizacją zawodowa i finansową. Piszecie, że w murach uczelni nie trzeba „żebrać o łaskę pracodawcy”, „walczyć w wyścigu szczurów”, za to można oddać się w pełni temu, czym się człowiek interesuje. Jak jest naprawdę? Dziś podajemy Wam oficjalne zarobki brutto (czyli odliczyć od nich należy podatek i inne obowiązkowe świadczenia) nauczycieli akademickich.

Płace na uczelniach państwowych wynagrodzenie zasadnicze wynosi:

  • profesor zwyczajny – od 2650 do 4280 zł,
  • profesor nadzwyczajny – od 2250 do 4350 zł,
  • docent, doktor habilitowany – od 1950 do 3300 zł,
  • doktor (adiunkt, starszy wykładowca) – od 1700 do 2690 zł,
  • asystent – od 1330 do 2210 zł,
  • wykładowca, lektor, instruktor – od 1240 do 2280 zł.

Średnie wynagrodzenia od września 2001 r.:

  • profesorowie – 4719 zł,
  • docenci, adiunkci, starsi wykładowcy – 2775 zł,
  • asystenci, wykładowcy, lektorzy, instruktorzy – 1860 zł,

Docelowo zarobki te w 2004 mają wyglądać następująco:

  • profesorowie – 6534 zł,
  • docenci i adiunkci – 4356 zł,
  • asystenci, wykładowcy, lektorzy – 2178 zł.

Wszystkie dane pochodzą z rozporządzenia MENiS.

Pamiętajcie, ze obecnie wielu pracowników pracuje równocześnie na kilku uczelniach, które płacą o wiele lepiej.

A poza tym – ten prestiż…

I jak Wam się to podoba? Czy w Polsce warto być wykładowcą akademickim? Piszcie do nas!

Najciekawsze wypowiedzi opublikujemy w naszym serwisie